Cisza
Chwile ciszy, czas, kiedy jestem sam ze sobą, bez rozmów, telefonów, załatwiania spraw. Od dawna czułem, że to są te momenty w życiu, które dają mi spokój i siłę. Od kilku lat sięgam po nie świadomie, tworzę okazje, by spędzić czas zupełnie sam w bliskim kontakcie z naturą. Zaszywam się nad Rzeką, w miejscu, gdzie poza przypadkowym wędkarzem raczej nikogo nie spotkam. Albo, tak jak w tym roku, idę w góry.
Początkowo było to trudne doświadczenie. Umysł przyzwyczajony do aktywności, czytania, rozmyślania, szuka okazji do działania. A tymczasem tu nie ma nic do zrobienia. Tylko proste czynności – coś zjeść, potem sprzątnąć, wyciągnąć się na trawie. Odpuścić.
Kilka dni temu poszedłem w góry. Zabrałem jedzenie i wodę oraz hamak. Kolega, który mi go polecił mówił, że lepszy jest od namiotu, bo nie odcina od natury. Miał w pełni rację. Kiedy wieczorem kładłem się w nim do snu, widziałem nad sobą liście drzew, a pomiędzy nimi niebo. Czułem się częścią tego lasu z jego zapachami i dźwiękami.
Podczas takiej wędrówki z każdym dniem czas zwalnia; mało potrzeb, mało do zrobienia. Rano zwinąć hamak, zjeść proste śniadanie, wylegiwać się z widokiem po horyzont. Potem ruszyć w drogę, nie za daleką, tak by kiedy tylko przyjdzie ochota zdjąć buty i znów wyciągnąć się na jakiejś polanie. Wieczorem małe ognisko i patrzenie aż słońce zajdzie za górami.
Taki czas jest dla mnie rodzajem medytacji. Sam na sam ze swoimi myślami, uczuciami. Początkowe lęki związane z różnymi odgłosami lasu rozpuszczają się. Wyobrażenie o tym czego potrzebuję, by się czuć dobrze ulega zmianie. Ile wody potrzeba na cztery dni? Ile chleba? Jak najmniej, bo wszystko niosę na plecach. Można żyć bez czytania? No właśnie, patrząc na góry nawet nie myślę o książce.
I tak z każdym dniem czuję się coraz bardziej przyjęty, mam świadomość, że tu pośród natury jestem na miejscu. Ta cisza, która jest wokół staje się moją wewnętrzną ciszą. I w pewnej chwili zdaję sobie sprawę, że czując się bezpiecznie w kontakcie z naturą, bezpieczniej czuję się w swoim życiu. Jestem pełen wdzięczności za to przeżycie. Do następnego razu.
A załączone zdjęcie to widok, jaki miałem nad sobą leżąc w moim hamaku jednego dnia.