Tak, to nie jest proste. Pamiętam mój pierwszy, kilkudniowy pobyt nad rzeką, gdy już może po
godzinie zaczęło mnie dręczyć pytanie: co dalej? co będę robił przez te trzy dni? Nuda pojawiła się
pierwsza, nieprzyzwyczajony do tak długiego czasu tylko ze sobą i dla siebie czułem potrzebę zajęcia
się czymś, ale przecież nie miałem nic do zrobienia i o to przecież mi chodziło. To, co może pomóc, to
poddanie się nudzie, niewalczenie z nią, przyjęcie jej, jako kolejnego doświadczenia z zaufaniem, że
coś ono przyniesie. Tak, jeśli zamierzasz spędzić kilka dni samotnie, prędzej czy później spotkasz się z
nudą.
A potem myśli – ciągły monolog, a może właściwie dialog w głowie. Co ja właściwie robię? Po co mi
to? Inni ludzie robią coś pożytecznego, moja rodzina mnie potrzebuje, a ja tu marnuję czas; co w
pracy? ktoś pewnie teraz próbuje się do mnie dodzwonić, itd. Nie uciekniesz od nich, jedyne, co
możesz zrobić, to zaakceptować je i przyjąć, jako prezent. Te wszystkie myśli mówią o tobie coś
ważnego, coś pokazują. Przywiązania, role, które pełnisz, niepokoje. Potraktuj je, jak okazję do
lepszego poznania siebie samego, zamiast walczyć z nimi, po prostu je obserwuj. Może będziesz
chciał je notować, to pomaga nabrać dystansu i zmniejsza zaangażowanie w strumień myślenia.
Wraz z nastaniem ciemności zapewne nadejdzie lęk. Może jako delikatne odczucie niejasnego
niepokoju, niepewności, a może jako silny strach przed potencjalnym zagrożeniem. Noc, mrok
wyostrzają naszą uważność, nasłuchujemy każdego dźwięku, a one ulegają wyolbrzymieniu. To
naturalny stan, jeśli nie jesteś przyzwyczajony do nocowania w lesie. Każdy szelest może robić
wrażenie, jakby ciężki zwierz przechodził tuż obok. I znów, zamiast walczyć z tym lękiem, lepiej jest go
w pełni przyjąć. Tak, masz prawo go odczuwać, to dla ciebie nowa sytuacja, nie jesteś tchórzem,
wręcz przeciwnie. Masz prawo nasłuchiwać i nie wiedzieć, co te dźwięki oznaczają. Oddychaj głęboko,
zauważaj, jak reaguje twoje ciało, które części są zaciśnięte i twarde. Powiedz sobie – to jest lęk, tak
go odczuwam, to naturalne. I z czasem zobaczysz, że lęk powoli maleje, rozpuszcza się; ciało zaczyna
robić się luźniejsze a wreszcie zasypiasz.
I może się zdarzyć, że zacznie ci doskwierać zimno, jeśli będziesz miał dość szczęścia i nie złapie cię
silna ulewa, to pozostaniesz suchy. Zimno jest jednym z prawdopodobnych elementów tego
doświadczenia, oczywiście niekoniecznym. Jeśli cię dopadnie, to trudno. Zakładam, że twój pierwszy
wypad nie odbędzie się zimą, a więc nie przemarzniesz tak, by nadszarpnąć zdrowie. Po prostu
chłodna noc, może z tego powodu nieprzespana – odeśpisz za dnia, kiedy słońce cię wygrzeje. Taka
noc nie należy do przyjemności, ale w jakimś stopniu wzmacnia, daje poczucie poradzenia sobie z
czymś trudnym. Pomyśl, w hotelowym łóżku byłoby wygodniej, ale nie przeżyłbyś takiego
doświadczenia, nie słyszałbyś porannego śpiewu ptaków, nie czułbyś świeżego zapachu lasu. To może
być cena, którą płacisz za coś niezwykłego.
To jedne z wyzwań, jakie mogą cię spotkać, jeśli zdecydujesz się na samotną wędrówkę – jestem
pewien, że dzięki nim wrócisz do domu silniejszy i bardziej spokojny. Pewniejszy tego, że poradzisz
sobie z życiowymi sprawami.