W ciszy pośród lasu
Nietzsche powiedział kiedyś, że jedyne godne uwagi idee to te, które nawiedziły go, gdy spacerował pod gołym niebem. Czy też czasem zauważasz, że w takich chwilach pojawiają się nowe perspektywy widzenia różnych spraw? Wędrując przez las, w górach, siedząc nad rzeką, kiedy pozwalam racjonalnemu umysłowi odpocząć, nie obmyślam planów, nie dążę do rozwiązania problemów, pozwalam sobie swobodnie spędzać czas. Coś w głowie jakby się przełącza i bywa, że ni stąd ni zowąd, kiełkuje świeża myśl, nowy pomysł, dostrzegam nowy kierunek. To jest możliwe, gdy odłączamy się od codziennego biegu spraw, od rytmu obowiązków i schematu dnia. Kiedy pozwalamy sobie być samemu z sobą.
Przyglądając się własnym wędrówkom i pobytom w odosobnieniu na łonie natury widzę, że gdy już opadnie pierwszy niepokój związany z brakiem wyraźnej struktury dnia, zadaniami do wykonania, gdy oswoję się z olbrzymią ilością czasu, w którym nie mam nic do zrobienia, kiedy zaakceptuję nudę, zaczynam wchodzić w inny wymiar odczuwania siebie. Pojawia się większa uważność na własne myśli i uczucia, na prawdziwe potrzeby. Pojawia się wrażliwość na samego siebie – jestem tu i jestem dla siebie ważny, mam prawo korzystać z czasu, iść, kiedy chcę, leżeć na łące, kiedy chcę. Jaśniej patrzę na życie. Mogę lepiej uświadomić sobie, które pragnienia pochodzą ode mnie, wiążą się z moimi wartościami i życiowymi celami, a które wynikają z oczekiwań świata zewnętrznego, służą w gruncie rzeczy zaspokojeniu potrzeb innych ludzi, niekiedy wbrew moim własnym interesom. Mogę wyraźniej zobaczyć swoje życiowe wybory i decyzje. Które z nich wspierają to, co naprawdę ma dla mnie sens, a które są jedynie zachcianką, rozproszeniem, unikiem. Mogę uczciwiej i odważniej spojrzeć na siebie. I zwykle wracam wzmocniony, lżejszy, więcej we mnie siły do życia.