Conscious Man 2025
Doroczne święto mężczyzn – festiwal Conscious Man 2025 wczoraj dobiegł końca. Pięć dni, podczas których uczestniczyliśmy w warsztatach, wykładach, rytuałach i rozmawialiśmy w kręgach. A przede wszystkim byliśmy ze sobą i dla siebie nawzajem. To już trzecia edycja tego wydarzenia i, mam wrażenie, jeszcze dojrzalsza i głębsza. Tym razem było nas ponad tysiąc, uczestników, prelegentów i wolontariuszy. Dla kogoś, kto tego nie doświadczył, może być trudne do wyobrażenia, jak tak wielka rzesza mężczyzn spędza czas w spokoju, uważności i wrażliwości. Bez alkoholu, bez napinki, bez przemocy.
Czuję wielką wdzięczność, że mogę tego doświadczać, być częścią procesu, który, wierzę w to mocno, zmienia tez w społecznej skali. Czuję podziw i szacunek dla twórców tej inicjatywy: Macieja Marczaka i Bartka Brody. Wielkie podziękowania dla Was!
Tym razem miałem przywilej prowadzenia rytuału przejścia, w którym wzięło udział kilkuset mężczyzn w różnym wieku. Każdy pracował nad fazą życia, w której obecnie jest i zmianą, jaka go czeka w związku z przejściem do nowej. Mogło dotyczyć to zawarcia małżeństwa, zmiany zawodu, zakończenia szkoły, przejścia na emeryturę itp. Przyglądaliśmy się temu, do czego to „nowe” nas wzywa, jakie wyzwania i trudności niesie, oraz skąd możemy czerpać wsparcie. Szukaliśmy nowego siebie i wnosiliśmy to do świata, przyjmując zasilenie od potężnej męskiej grupy.
Och, nie potrafię wyrazić tego, jak poruszające było dla mnie towarzyszenie mężczyznom w tym procesie. W ciele i w głowie wirowało we mnie przez całą noc. Gdy przyszło uspokojenie, uświadomiłem sobie, że to co mnie tak wewnętrznie poruszyło, to własny proces inicjacyjny, który wtedy się wydarzał: wejście w rolę starszyzny wyprawiającej innych mężczyzn w ich podróż ku zmianie. Ta rola, jeszcze dla mnie nowa, zaczyna szukać we mnie swojego miejsca, jakoś potrzebuje się ułożyć, coś nowego chce zaistnieć, coś dawnego potrzebuje zakończenia. Badam to, wiem, że nie jest to łatwe i nie wiem, do czego mnie zaprowadzi. Jedno, co już rozumiem, to że potrzebuję w tym wsparcia i towarzyszenia innych odpowiedzialnych i życzliwych mężczyzn. To nie jest zadanie indywidualne i lepiej pozbyć się pychy, że sam dam temu radę.
Dziękuję bardzo Romkowi Przygodzkiemu i Markowi Budzińskiemu za pomoc w poprowadzeniu rytuału oraz Grzegorzowi Tokarczykowi za pomoc w ułożeniu jego formy.