Odosobnienie w różnych kulturach
Jeśli przyjrzeć się uważnie kwestii odosobnienia, to trudno znaleźć kulturę, w której praktyka ta nie grała ważnej roli w procesie rozwoju duchowego, odkrywania swojego powołania, budowaniu mocy osobistej. We wschodnich tradycjach: hinduskich, chińskich, japońskich, mężczyźni, bo zwykle ich to dotyczyło, poszukujący skupienia, wewnętrznej równowagi, oświecenia udawali się na samotne wędrówki w niedostępne rejony. Zamieszkiwali w grotach, szałasach, w pobliżu rzek, dzikich wodospadów, w wysokich górach. Byli to mnisi, jogini, pustelnicy, czasami uznawani za mędrców. Wielu z nich nie należało do żadnych formalnych struktur, wewnętrzna potrzeba wiodła ich w stronę samotności. Spędzali długi czas na kontemplacji natury i medytacji. Rozpuszczali się w pełnej obecności, w kontakcie ze światem. Jak pisze osiemnastowieczny japoński poeta Ryokan:
Nocą, głęboko w sercu gór,
Siedzę oddany medytacji.
Nie docierają tu sprawy ludzi:
Wszystko jest ciche i puste.
W doświadczeniu odosobnienia i głębokiej medytacji swoje źródło miało przebudzenie księcia Gautamy – przyszłego Buddy. Jego ścieżką podąża wielu poszukujących swojej prawdziwej natury, często korzystając z samotnych wędrówek i miejsc odosobnienia.
Z kolei wśród plemion indiańskich wojownicy powszechnie praktykowali samotne wyjście do natury, powiązane z surowym postem, by usłyszeć wezwanie ze świata, głos kierujący ich w nadchodzących walkach lub polowaniach. Będąca fundamentem ich kultury łączność ze światem, poczucie stanowienia z nim jedności w oczywisty sposób zwracały ich uwagę ku naturze. Udawali się do niej samotnie, by w pełni się na nią otworzyć, usłyszeć jej wezwanie. Wracali umocnieni, bez obaw, zdecydowani.
W tradycji chrześcijańskiej również spotykamy się z praktyką odosobnienia w naturze, począwszy od Jezusa i jego czterdziestodniowego postu na pustyni. Po chrzcie w Jordanie Jezus udaje się samotnie na pustynię, zapewne by wzmocnić się wewnętrznie, upewnić w dalszej drodze, być może, by spotkać z najgłębszymi lękami. Trzykrotnie opiera się kuszeniom Szatana i powraca do świata ugruntowany i upewniony. Już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa niektórzy szukają głębokiego doświadczenia duchowego wybierając pustelnicze życie na pustyni. Rozwija się ruch eremicki, będący odpowiedzią na fasadową religijność. W trzynastym wieku mistyk i filozof Mistrz Eckhart pisał: „Ponad wszelką miłość sławię odosobnienie”, bo dawało mu ono poczucie bezpośredniego kontaktu z Bogiem. Dążeniu do najwyższych stanów świadomości często towarzyszy szukanie miejsc ciszy i skupienia; samotności, która otwiera człowieka na Boga.
Kultury, w których kluczową rolę odgrywał szamanizm również szeroko wykorzystują praktyki odosobnienia. Szamani syberyjscy czerpią moc i wskazówki z pobytu w dzikiej naturze, której znaki odczytują i przekazują członkom swojego plemienia. Wiele rytuałów inicjacji szamańskiej łączy się z samotnym mierzeniem się z wyzwaniami przyrody. Podobni jak w innych kulturach celem jest pogłębienie i ugruntowanie relacji ze światem, bycia z połączonym, stanowienia jedności, by nabierać z niego siłę i przekazywać ją dalej.
W dzisiejszym zachodnim świecie zdominowanym przez pragmatyzm i efektywność nadal wiele osób szuka kontaktu z sobą pośród dzikiej natury. Erling Kagge zmierzający samotnie na biegun południowy, Aleksander Doba płynący kajakiem przez Atlantyk, żeglarze okrążający świat, śmiałkowie jadący sami rowerem przez Azję to tylko najbardziej spektakularne przykłady. Te mniej głośne są na wyciągnięcie ręki. Coś wciąż nas zaprasza, by zaczerpnąć z tego doświadczenia.