Dać sobie czas dla samego siebie
Przypominasz sobie instrukcję, którą stewardesy przekazują na początku lotu? W sytuacji awaryjnej osoba dorosła najpierw zakłada maskę z powietrzem sobie, a potem dziecku. Dlaczego tak? Oczywiście chodzi o to, że dziecko samo sobie nie pomoże, jeśli dorosły straci przytomność. A jak to się ma do codziennego życia współczesnych mężczyzn? Powszechnie poważaną męską cnotą jest bycie zajętym. Pracą, załatwianiem spraw, dbaniem o rodzinę, organizowaniem, pomaganiem. Braniem odpowiedzialności. To wszystko są ważne elementy naszego życia, ale bywa, że wkładając w nie tak dużo energii, gubimy gdzieś siebie. Wielu mężczyzn nie daje sobie prawa do odpoczynku, zadbania o zasilenie. Zapomina o „nałożeniu maski”, nabraniu powietrza; myśli, że sił im wystarczy na wszystko. Niektórzy sądzą, że nie mogą sobie na to pozwolić, że żona, dzieci, zobowiązania zawodowe zmuszają ich do takiego postępowania. W głębi duszy uważają, że nie zasługują na to, by mieć czas wyłącznie dla siebie. A jeśli już, to pod przykrywką jakiś poważanych społecznie aktywności. Gdy pytam mężczyzn podczas bezpośrednich rozmów: kiedy zdarzyło ci się wyjechać na weekend samemu? – odpowiedzią jest puste spojrzenie lub ironiczne stwierdzenie, że to niemożliwe. Niemożliwe? Dlaczego? Kto o tym decyduje? Kto może dać lub zabrać ci prawo do przeznaczeniu pewnego czasu tylko dla siebie? Robert Glover, autor książki „No more Mr. Nice Guy”, mocno podkreśla potrzebę samotnych wypadów, podczas których mężczyzna może zyskać pewien dystans do codzienności, zaczerpnąć energii a przede wszystkim lepiej poznać samego siebie. To nie tylko prawo, ale też pewien obowiązek, obowiązek wobec siebie. Żeby nie zatracić się w pracy, nie znurzyć całkowicie domowymi obowiązkami, nie wygasić płonącego w nas ognia. Zachować żywotność, iskrę, chęć doświadczania. I, tak jak z maskami w samolocie, by odnawiać i wzmacniać energię potrzebną do opiekowania się bliskimi, angażowania się w rodzinę, relacje przyjacielskie, w pracę.
Jak to brzmi dla ciebie? Czy porusza wrażliwą strunę? Przypomina o czymś ważnym, a nieco zapomnianym? A może reagujesz wzruszeniem ramion i stwierdzeniem, że to dobre dla innych, ale w twoim przypadku niemożliwe. I zaraz pojawiają się przeszkody: że żona, że dzieci, że nie w tym momencie życia. A w takim razie kiedy? Na co czekasz i jaką cenę za to czekanie gotów jesteś zapłacić? I jaki rachunek, w postaci frustracji, wycofania, znudzenia, za tę rezygnację wystawisz swoim bliskim? To nie okoliczności i otoczenie cię wstrzymują i nie one mo