Dlaczego to ważne, by mężczyzna przebywał sam w kontakcie z naturą?
Siedzimy przy biurkach, siedzimy na kanapach. Przed ekranem komputera, telewizora, z telefonem
pod ręką. W czterech ścianach, w samochodzie, w pociągu. Zajęci załatwianiem spraw,
rozwiązywaniem problemów lub martwieniem się o rzeczy, które mogą okazać się problemami.
Odpowiadaniem na wiadomości, rozmawianiem, popychaniem spraw do przodu albo tłumaczeniem
się z naszych opóźnień. Działamy. Jesteśmy aktywni lub przynajmniej sprawiamy takie wrażenie.
Przed innymi i przed sobą.
Żyjąc tak dzień w dzień tracimy dużo energii: na odbieranie i przetwarzanie informacji, na
wchodzenie w relacje z ludźmi, na nieustanne aktywności. Oczywiście, wiele z tych działań jest
potrzebnych i często niezbędnych do wartościowego życia, równocześnie potrzebujemy się w jakiś
sposób zasilać. Mężczyzna siedzący przez większość dnia przy biurku lub w fotelu w pewien sposób
gnuśnieje, traci zaufanie do siebie samego, swojej sprawczości, staje się udomowionym zwierzakiem.
A przecież jeszcze tak niedawno nasze życie wyglądało zupełnie inaczej – mężczyźni spędzali
większość czasu poza domem, na łonie natury. Praca w polu, prace wokół domu, polowania,
wędrówki, podczas których spano pod gołym niebem. To było nasze środowisko, dziś większość z nas
prawie nie ma z nim kontaktu.
Jak obecny styl życia wpływa na nas? Przede wszystkim zmienia się perspektywa patrzenia na różne
sprawy, drobne kwestie ulegają wyolbrzymieniu, tracimy dystans. Byle mail może wyprowadzić nas z
równowagi, korek na drodze wydaje się kataklizmem, grymas na twarzy szefa budzi lęk. Momentami
czujemy się słabi, bezbronni. Narasta w nas złość, choć nie wiemy dokładnie na co. Nie wierzymy, że
mamy w sobie moc do kreowania własnego życia. I jeszcze bardziej dążymy do spokoju i
bezpieczeństwa, będącymi często iluzją. Szukamy łatwych pociech w rozrywkach, używkach,
spełnianiu zachcianek, a więc jeszcze większą wagę przykładamy do pieniędzy. Wydaje nam się, że
one kupią nam to, czego najbardziej brakuje.
W tych czasach i okolicznościach w jakich funkcjonujemy z coraz większą mocą ujawnia się potrzeba,
aby mężczyźni znajdowali czas i gotowość do przebywania samemu na łonie natury. Żeby wychodzili z
rutynowego i przewidywalnego rytmu praca-dom (a teraz często pracadom-pracadom) i otwierali się
na nowe, a przecież odwieczne, doświadczenie kontaktu ze światem, z przyrodą, z otwartą
przestrzenią. W tym przeżyciu pojawia się wreszcie czas, w którym nie jesteśmy zajęci niczym innym
niż samo bycie. Czas, kiedy jesteśmy sami ze sobą, swoimi myślami i odczuciami. Możemy się im
przyjrzeć, wysłuchać je, pełniej uświadomić sobie, co się w nas dzieje. Możemy postawić ważne
pytania albo usłyszeć cichy wewnętrzny głos, odpowiadający na pytania, które od lat sobie zadajemy.
Poczuć dyskomfort życia, jakie na co dzień wiedziemy i przyjąć to jako znak, że coś w nas domaga się
zmiany. Często podczas takich samotnych popytów w naturze po raz pierwszy zauważamy to, czego
w głębi duszy potrzebujemy i pragniemy. Zaczynamy dawać sobie prawo do tych potrzeb i pragnień.
Zastanawiamy się, jak to się stało, że je ignorowaliśmy? I wreszcie bywa, że pojawia się w nas zalążek
siły, kiełkuje coś nowego: pomysł, perspektywa, nadzieja. Czasem decyzja.
To tak, jakbyśmy otwierając się na kontakt z naturą otwierali się na samych siebie. Obdarzając ją
zaufaniem, dostajemy z zamian ważne dary. Podejmując wyzwanie, często początkowo wywołujące
lęk i niepewność, zyskujemy więcej mocy osobistej. Wracamy do domu, do biura lub za biurko,
widząc codzienne sprawy z nowej perspektywy. Im więcej mamy takich doświadczeń, tym bardziej
czujemy się ugruntowani w sobie i w świecie. Spokojniejsi. Z większym zaufaniem do siebie i do
świata. Gotowi, by mierzyć się z życiowymi wyzwaniami. Z czasem codzienne problemy nie wydają się
już takie wielkie, nastrój szefa nie wpływa już na nasze poczucie własnej wartości, konflikty w pracy
czy w domu stają się sprawami do załatwienia, a nie tragediami. Nasze zdanie zaczyna liczyć się dla
nas samych.
To od nas zależy, czy będziemy chcieli skorzystać z tej szansy – szansy, która leży o krok, o kilka,
kilkadziesiąt kilometrów od domu. O kilka godzin stąd. Nie musimy szukać egzotycznych miejsc, na
szczęście jeszcze natura jest wciąż dostępna, możemy znaleźć dla siebie właściwe miejsce. Wystarczą
dwa-trzy dni, by odczuć siłę takiego doświadczenia. Wystarczy go zapragnąć i wyruszyć w drogę.